1. Pierwszy z patentów jest do zastosowania podczas pakowania torby do szpitala. Ubranka dla maluszka na pierwsze dni warto sobie skompletować i zapakować w oddzielne torby najlepiej w duże woreczki strunowe i każdy opisać markerem adekwatnie „I doba”, „II doba”. Takie woreczki można dostać na allegro, najlepszy rozmiar to 40 cm x 50 cm. Ja w swojej torbie miałam większość rzeczy popakowanych w takie torebki, nawet szlafrok. Poród jest nieprzewidywalny, nie wiadomo kto w waszej torbie będzie musiał odnaleźć zestaw ubranek dla dziecka, ty możesz nie mieć na to siły. Takie przygotowanie się ułatwi sprawę, a panie położne będą bardzo zadowolone, jak będą wiedziały w co dokładnie ubrać noworodka.
2. Następna sprawa – kompot z jabłek. Po porodzie jeszcze w szpitalu odczuwałam ogromne pragnienie i wielką chęć na taki kompot. Wiedziałam też, że kobieta która karmi piersią powinna dużo pić: kawy lepiej nie, herbaty też, cytrusy jako owoce nie z naszej strefy klimatycznej też są raczej niewskazane, czyli soki też odpadają, ale jabłka jak najbardziej, bo nie uczulają. Kompot wydał się zatem idealnym rozwiązaniem, więc był grany u mnie praktycznie non stop. Szybki w przygotowaniu i było go dużo. Dodatkowo mówi się, że „jabłka są jak miotełka dla jelit”, co wydaje mi się, uchroniło oboje moich maluchów przed kolkami.
3. Sposób na odbijanie maluszka – część lekarzy karze odbijać maluszka po każdym jedzeniu. Nie do końca ma to sens, bo nie wszystkie dzieci odbijają po zjedzeniu. Ale próbujmy. Są na to różne sposoby m. i n.: na ramieniu, poprzez posadzenie w pozycji półleżącej na kolanie. U swoich dzieci zaobserwowałam pewną zależność, że aby dziecko odbiło musi „wyprostować przełyk”. U mnie sprawdzało się gdy dziecko podczas próby odbijania zadzierało główkę do góry, tzn. spojrzało wyżej np. na wiszący na ścianie obrazek czy na pokazywaną mu zabawkę, prawie zawsze taki ruch wspomaga odbicie.
4. Kolejny pomysł to rozwiązanie tylko dla mam, które zdecydowały się na karmienie piersią. Kwestia przechowywania odciągniętego laktatorem pokarmu jest istotna. Na rynku jest duży wybór pojemników na pokarm, ale sporo kosztują i w zasadzie, po okresie karmienia są już bezużyteczne. Zamiast tych specjalnie do tego przeznaczonych, warto zaopatrzyć się w pojemniki na mocz (najlepiej takie z zakręcaną przykrywką). Spełniają wszelkie normy umożliwiające przechowywanie w nich mleka.
5. Woreczki na pieluszki – część rodziców woli zapakować brudną pieluszkę, można kupić worki zapachowe, neutralizujące zapachy, a można kupić zwykłe reklamówki na rolce, które też spełnią swoje zadanie. Taka rolka na długo starcza, można wrzucać po dwie pieluszki. Szczególnie przydatne w podróży. Niestety ma to swoje minusy dla środowiska naturalnego 🙁
6. i dość kontrowersyjny patetent, ale raczej budzący wśród większości ludzi uśmiech na twarzy. Jeśli na zakupy do supermarketu nie chcesz brać wózka (bo wózek i koszyk w sklepie to trochę za dużo), nosidełko w którym transportujesz dziecko w samochodzie, powinno zmieścić się w wózku sklepowym. Ludzie często pytają: „a na której półce takie bobasy można dostać?.
7. Katar u noworodka to tragedia, bo malec, który nie umie jeszcze oddychać przez usta nie może normalnie spać. Pragniemy jako rodzice przynieść mu natychmiastową ulgę. Gruszka już jest niemodna, teraz są nowe sprzęty do wyciągania kataru: np. Frida czy Katarek podłączany do odkurzacza. Fridą robi się to samemu tzn. zassysa się katar maluszka do wnętrza urządzenia. Zanim urodziło się moje pierwsze dziecko na samą myśl o używaniu tego robiło mi się niedobrze, później wykonywanie tej czynności przyszło naturalnie.
Długo używaliśmy Fridy (kiedy dziecko było malutkie), ale przez to, że jest obsługiwana ludzkimi płucami ma mniejszą moc, więc przerzuciliśmy się na Katarek – choć wielu wydaje się, „że można nim wciągnąć mózg dziecka do środka” – naprawdę przynosi maluchowi ulgę, trzeba tylko pamiętać, aby po użyciu go nawilżyć mały nosek mp. solą fizjologiczną. Aby sprawdzić z jaką mocą wyciąga, polecam przetestowanie go na sobie, przy katarze, gdy nos jest już strasznie obtarty od wydmuchiwania go w chusteczki.
8. Ponieważ nie od razu wiedziałam czy moje dziecko musi odbić po każdym posiłku czy nie, od początku szczególnie na noc do łóżeczka kładłam je spać na boku. Nauczyłam się tego w szpitalu, położne kazały kłaść dziecko w takich przysuwanych „kuwetkach” w których maluchy funkcjonują, owinięte w rożek (rodziłam zimą!) na boczku. Wtedy nawet jak dziecku się uleje, to nadmiar pokarmu wypłynie mu po policzku, a nie bezpośrednio do gardła.
9. Natłuszczanie skóry dziecka – sama nie lubię się kleić od kosmetyków o bardzo tłustej konsystencji, dlatego nie robię też tego swojemu dziecku. Cieszę się, że obecnie zamiast oliwki dla dzieci można stosować inne rozwiązania. Pierwszy z nich jest Oilatum, którego nakrętkę dolewa się do kąpieli. To naprawdę wystarczy, aby dzidziuś był właściwie nawilżony. Oilatum jest dosyć drogie, ale często można dostać dużą butelkę w promocji. Ja swoje kupowałam tutaj, było tańsze bo pochodziło z importu równoległego.
10. Drugi kosmetyk, który lubię i spokojnie mogę polecić to Emolium. Najczęściej stosuję je tak jak miałabym stosować oliwkę, tzn. smaruję maluszka po kąpieli. Emolium doskonale radzi sobie z potówkami i często też z ciemieniuchą. Polecane mi też było w ciąży do smarowania brzucha, aby nie powstały na nim rozstępy, ale za późno zaczęłam go stosować, więc nie wiem czy byłoby mnie w stanie uchronić.