Grudzień zaczął się cudownie, w końcu się przeprowadziliśmy…I choć pewnie cały miesiąc upłynie nam na ogarnięciu i zbudowaniu tej naszej, nowej rzeczywistości (na razie czuję się jak na wakacjach) to już jest fantastycznie. Po pierwszej nocy, w okna zajrzało nam grzejące słońce, które zinterpretowałam jako piękne powitanie i zapowiedź nadchodzących lepszych czasów. Tak jak podejrzewałam najlepiej się czuję w łazience, choć wszędzie indziej też mi dobrze. Na zdjęciu widać kilka moich ulubionych kadrów. Najważniejszy z punktów z listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią odhaczony. Teraz czas na planowanie kolejnych celów do realizacji, na nowy rok będą jak znalazł.