W oczekiwaniu na wiosnę i na nowy wygląd bloga, stworzyłam sobie coś radosnego, coś co mnie podnosi na duchu w gorszych chwilach. Kolor, tego mi brakuje zawsze na wiosnę.
Ta zima, choć nie sroga należała do fascynacji filcem. Zaczęło się od świątecznych breloków.
Tym razem pozazdrościłam blogerkom z USA i Kanady, u których dodatków z różowym flamingiem jest zatrzęsienie (u nas jak na lekarstwo) i na początek z różowego filcu, zrobiłam broszkę Flaminga.
W kolejce do realizacji czekają inne pomysły z tymi ptakami w roli głównej, a także jednorożce też podpatrzone u wyżej wymienionych blogerek.
Do wykonania projektu potrzebowałam:
– tektury – z narysowanym bądź odrysowanym motywem flaminga. Do pobrania tutaj.
– różowego filcu o grubości ok. 5 mm
– cienkich filców (1 mm) – wybrałam czarny, biały i różowy w innym odcieniu (choć bez tego ostatniego mogłam się obyć)
– jednego ruchomego oczka
– metalowego, „bezpiecznego” zapięcia do broszki
– kleju do tkanin, wybrałam w taśmie
– różnych koralików w podobnej kolorystyce
– igieł i żyłki do przyszycia korali
Rzeczy, które mi się przydały, a nie są widoczne na zdjęciach: nożyczki, ołówek/cienkopis, kalka techniczna, pistolet z klejem na gorąco.
Zaczęłam od przygotowania konturu broszki:, wycięłam go z filcu głównego: