W noc sylwestrową włączyłam przycisk „reset” i posłałam w niepamięć miniony rok. Było minęło. Wyciągam wnioski. W 2018 liczy się tylko to co „tu i teraz”. Jeśli zamykają się drzwi, to jednocześnie otwiera się okno. Plany to cele do zrealizowania. Jest ich trochę. Walczyć, działać, działać, napier..lać. Przetrwać. Choć życie będzie rzucało kłody pod nogi, skakać, upadać, podnosić się z kolan. Zdobywać własne szczyty. Brać życie w swoje ręce, jednocześnie nie poganiając czasu, czekać co mi przyniesie. Robić swoje. Nigdy, nigdy się nie poddawać. Nie martwić się na zapas. Dopiero jak pojawią się trudności: szukać rozwiązań. Porażka to informacja zwrotna, że widocznie „nie to było Ci pisane”. Radzić sobie (skoro do tej pory z wieloma przeszkodami poradziłam sobie, teraz też dam radę). Z każdego trudnego doświadczenia wychodzę silniejsza. Pilnować regularnego badania się (swojego i rodziny), walczyć o własne zdrowie psychiczne. Dokańczać nieskończone. Nadrabiać zaległości. Więcej czytać i czytać tylko jedną książkę na raz. Kochać, tulić, chwalić. Być codziennie wdzięcznym. Robić więcej tego co mi sprawia radość. Nie tracić dziecięcego entuzjazmu i cieszyć się nie zależnie od okoliczności i pogody. Żyć. Być szczęśliwym. Witaj 2018 – czekałam na Ciebie.